Armagedon był wczoraj, poważny problem mamy dziś.
Czyż nie cudowna fraza zaczerpnięta z nadruku na koszulce mojej
ulubienicy – Lisbeth Salander? W stu procentach oddaje sytuację, z jaką
będziecie musiały się zmierzyć w ramach ucieczki z toksycznego związku.
Zakończenie żadnego związku nie należy do przyjemności i przestrzeganie
zasady niekontaktowania się z byłym partnerem wskazane jest nawet jeśli
rozstajemy się z normalnym człowiekiem na skutek np. zwykłego niedopasowania
charakterów choćby po to, żeby obopólnie oszczędzić sobie emocji i skrócić ból
rozstania.
W przypadku jednak zakończenia relacji z partnerem toksycznym (z
dowolnym zaburzeniem osobowości) zasada całkowitej rezygnacji z kontaktu z nim
ma znacznie poważniejsze zadanie – musisz uratować swoją psychikę.
Wiele kobiet, które zdecydowały się na ucieczkę ze związku z
zaburzonym osobnikiem doznało czegoś, co częstokroć nazywa się iluminacją,
olśnieniem. Pamiętacie Pomysłowego Dobromira i żarówkę odpalającą się nad jego
kreatywną główką? To samo w pewnym momencie dzieje się u ofiary przemocy. Nagle
do niej dociera, że tu się dzieje coś definitywnie nienormalnego i coś
jednoznacznie mającego na celu wykończenie jej. Sama taki moment przeżyłam,
niejednokrotnie o tym słyszałam i czytałam – w jednej chwili ktoś stojący już
na skraju emocjonalnej przepaści budzi się jak lunatyk ze snu i zdaje sobie
sprawę, że od dłuższego czasu tu się odbywa regularna wojna na śmierć i życie.
A na wojnie o zwycięstwie, jak wiadomo, decyduje strategia i morale żołnierza.
W wolnej chwili możecie sobie poczytać Sztukę wojenną Sun
Zi, ale póki co zapoznajcie się z zasadą ZERO KONTAKTU, która jest taktyką
bronienia się przed atakami przemocowca ale i autoagresją własnej psychiki, bo
ta również na etapie wycofywania się z toksycznego związku nie jest naszym
sprzymierzeńcem. Za każdym razem wracamy do tej dwoistości – Twój rozsądek
będzie Ci pomagał, ale emocje będą próbowały zaszkodzić.
Są trzy zasadnicze powody, dla których należy przestrzegać zasady
zero kontaktu.
1. Dajesz sobie czas i przestrzeń na refleksję, detoksykację i odbudowę
swojego systemu autoimmunologicznego. Po jakimś czasie „odstawienia”
zaburzonego partnera dostrzeżesz, jak Twój umysł wyzwala się spod wpływu
manipulacji, zyskujesz ostrość widzenia i interpretacji tego, co się działo w
waszym związku.
2. Unikasz emocjonalnej presji polegającej na szantażowaniu Cię,
ogłupianiu, prowokowaniu albo mamieniu kolejnymi obietnicami i wciąganiu Cię w
kolejną zabawę w „już wszystko zrozumiałem, zaraz się zmienię tylko daj mi
czas”.
3. Odzyskujesz godność poprzez podjęcie suwerennej decyzji o wyjściu
z krzywdzącej Cię relacji. Ostatnie słowo należy do Ciebie, a to naprawdę jest
nie bez znaczenia.
W punktach 1-5 poniżej zawarłam kwestie bazowe do pilnego zastosowania
i dynamicznych ruchów, od których będzie zależało wiele w przyszłości i w
których rozwiązaniu przyda się prawnik i generalnie pomoc zewnętrzna. Bez ich
realizacji nie ma co gadać o zakończeniu związku z toksykiem. Następnie
podpowiadam wszystkie inne triki, zdawać by się mogło mniejszej wagi, ale
odzwierciedlające powiedzenie o diable tkwiącym w szczegółach. Korzystałam z
doświadczenia własnego i wielu osób, które musiały zmagać się z podobnym
schematem.
Muszę też z całą mocą podkreślić, że poniższa lista jest swoistym
ideałem, do którego należy dążyć, ale nie znam ani jednej osoby, która nie
zaliczała wpadek, ze mną włącznie. Gdyby to było takie proste, to nie byłoby
ciągnących się latami toksycznych, wyniszczających związków.
***
Kluczem do zrozumienia tej taktyki jest
zapamiętanie, że ZERO to nie znaczy pół, albo jedna ósma, czy trzy czwarte.
Zero to całkowity brak, w tym przypadku brak kontaktu – fizycznego, głosowego,
mentalnego, bezpośredniego i tego pośredniego też. To nie ma być chwilowy foch albo kolejna słaba prowokacja. To ma być odstawienie toksyny.
Więc do roboty!
Natychmiast
albo najszybciej, jak to tylko możliwe
1. Zmiana miejsca zamieszkania (realna, fizyczna separacja) – jeśli
mieszkacie razem, wyprowadź albo jego albo siebie. Trzeciego wariantu nie ma.
Absolutnie nie wierzę w rozpoczęcie procesu zdrowienia i ucieczki z
toksycznego związku z zachowaniem jakiejkolwiek styczności z partnerem i
dzieleniem z nim wspólnej przestrzeni na dłuższą metę. A nie wierzę z prostego
względu – zaburzeni ludzie eskalują swoje patologiczne zachowania w czasie i
stan psychiczny partnera poddawanego coraz bardziej wyrafinowanemu okrucieństwu
degraduje się i w pewnym momencie niemal zupełnie uniemożliwia skuteczne
zawalczenie o siebie.
Zdaję sobie sprawę z polskich realiów – mordercze kredyty hipoteczne,
kryzys, mieszkanie z rodzicami, ułomne prawo rodzinne i antyprzemocowe,
kiepskie rozwiązania dla rodziców samotnie wychowujących dzieci. Wiem, że
czasem abstrakcyjnie trudne jest znalezienie rozwiązania lokalowego, które nie
pokrzywdzi kobiety jeszcze bardziej niż już została skrzywdzona. Chodzi mi tu
jednak o to, żeby nie szukać pretekstów dla swojego uzależnienia od toksycznego
tańca „bo wspólny kredyt”, bo „recesja na rynku nieruchomości”, bo, bo, bo.
Wyznacznikiem tego, czy szukamy rozwiązań czy jednak tylko
pretekstów powinien być zdrowy rozsądek i to, jak długo trwa sytuacja
zawieszenia i podejmowania realnych kroków. Jeśli taki stan trwa już nie
miesiące ale lata, oznacza to, że tak naprawdę nie podjęłaś decyzji i nadal
liczysz na cud.
2. Usuwanie rzeczy należących wyłącznie do niego lub z nim związanych
– ubrania, sprzęt sportowy, ulubione płyty i książki. Do tej samej paczki
trafią jakieś prezenty od niego (jeśli kiedykolwiek takowe dostałaś) oraz
fotografie i pamiątki z życia z nim. Nie musisz tego wszystkiego palić.
Wystarczy, że spakujesz i wyniesiesz do piwnicy, a najlepiej – wyślesz kurierem
do jego aktualnego miejsca zamieszkania lub jego rodziny (żadnego osobistego
przekazywania!).
Zrezygnuj z towarzyszenia mu w pakowaniu się i wyprowadzce.
Ryzykujesz, że przywłaszczy sobie kilka przedmiotów, ale ominie Cię próba
rozrzewnienia Cię hasłem „Pamiętasz? Tę figurkę kupowaliśmy razem w Rzymie…” (i
tu ciężka łza spływająca po jego twarzy wykrzywionej grymasem rozpaczy).
3. Zmiana pracy – jeśli jesteście oboje zatrudnieni w tym samym
miejscu albo macie wspólną firmę natychmiast rozpocznij poszukiwania nowego
miejsca zatrudnienia. Wspólna praca to niekończące się pole manewru dla
manipulanta i bez wątpienia skorzysta z każdej okoliczności, by na Ciebie
oddziaływać i sprawdzać siłę swojego rażenia.
4. Kwestie formalnoprawne i majątkowe. Każdą z tych spraw możesz (i
musisz) załatwić za pośrednictwem pełnomocnika. Powinna to być osoba
wtajemniczoną w specyfikę tej relacji i zaburzenie Twojego partnera – najlepiej
prawnik, ale wystarczy członek rodziny bądź rozumna przyjaciółka – jednym
słowem nie Ty masz z nim rozmawiać tylko osoba, która przekaże mu Twoje decyzje
i będzie z nim pertraktować, a która nie jest w niego zaangażowana
emocjonalnie, będzie więc odporna na jego dramatyczny teatrzyk lub próby
zastraszenia i wpędzenia w poczucie winy.
Należy bez zbędnego ociągania podszytego jałową
nadzieją złożyć pozew o rozwód, uzgodnić z nim (znów z udziałem pełnomocnika)
kwestię wystawienia na sprzedaż wspólnego mieszkania (albo odsprzedania mu
Twoich udziałów – i tak nie będziesz się tam dobrze czuć w przyszłości),
zamknąć wspólne rachunki, podzielić ruchomości, aktywa i pasywa. W kwestii
finansowej i rozwodowej nie daj się zastraszyć bądź brać na współczucie. Nie
rezygnuj z udowodnienia mu winy np. w przypadku udokumentowanej zdrady (to nie
dotyczy konkubinatu – możesz sobie dużo udowadniać).
Z powyższymi sprawami należy wystartować jak najszybciej, bo te
ciągną się nawet kilka lat, więc im szybciej zaczniesz ciąć tym szybciej się
odetniesz. Każda forma powiązania to dla niego nitka, za którą może pociągać
Twoje emocje i dzięki temu ugrać więcej.
5. Dzieci – najtrudniejszy i najbardziej bolesny problem, bo przemocowiec
do końca życia będzie nimi manipulować i jątrzyć, ale będzie to robić z Twoim
czy bez Twojego udziału, więc warto, żeby w pertraktacjach dotyczących dzieci
(w tym w sprawach bieżących pojawiających się w przyszłości) również
uczestniczyła zaufana osoba trzecia, której przemocowiec nie zdoła
zmanipulować. Na początek najlepszy będzie mediator – są już poradnie
psychologiczne dysponujące takimi specjalistami, a udział siły fachowej odetnie
przemocowcowi możliwość twierdzenia, że cokolwiek w tym procesie odbywa się ze
szkodą dla dzieci. A! I na przyszłość pogódź się z tym, że będzie Cię
deprecjonować w oczach dzieci, więc musisz sobie wyhodować twardy pancerz na tę
okoliczność.
Jeśli nie miałaś ze związku z partnerem wspólnych dzieci, tylko
własne z poprzedniego małżeństwa – nie pozwól na żadne jego kontakty z nimi w
przyszłości. Będzie Tobą manipulować za ich pośrednictwem i wypaczać ich ufną
psychikę. Człowiek, który dręczył ich matkę nie ma żadnych glejtów do
utrzymywania z Twoimi dziećmi kontaktów po waszym rozstaniu, nawet jeśli
żyliście razem dłużej. Argumentacja, że był dla nich „prawie jak ociec” została
wykasowana w tym samym momencie, kiedy ujawniła się jego prawdziwa twarz. Masz
obowiązek odciąć swoje dzieci od wpływu zaburzonego człowieka, który nie jest
nawet ich biologicznym ojcem.
PAMIĘTAJ, żeby każde wspólnie poczynione ustalenie dotyczące
zarówno wspólnych dzieci jak i łączących was kwestii majątkowych
przypieczętować na piśmie! Słowo psychofaga jest nic nie warte i jak tylko
zmieni mu się nastrój albo kolejna partnerka zacznie go podburzać, bądź też
dojdzie do wniosku, że dane rozwiązanie już mu się nie podoba – wykręci się z
własnych zobowiązań w półtorej minuty, uda amnezję bądź zrobi z Ciebie
wariatkę, która sobie owe ustalenia wymyśliła.
Na bieżąco
Kiedy wykonasz wszystkie powyższe ruchy, dla przemocowca stanie
się jasne, że to już nie są żarty – systemowo zaczęłaś go usuwać ze swojego
życia i należy wytoczyć najcięższe działa. I tu musisz się wykazać konsekwencją
na wielu płaszczyznach, bo w ruch pójdą najprzeróżniejsze techniki. Najogólniej
Twoje pożądane działania możemy nazwać czystką technologiczno-towarzyską albo
taktyką spalonej ziemi.
Telefony, komunikatory, portale społecznościowe
6. Nie odbierasz od niego telefonów i sama nie dzwonisz. Zablokujesz
w swoim telefonie połączenia przychodzące od niego (jak zadzwoni – dowie się,
że jesteś niedostępna). Jeśli zadzwoni z prepaidowej karty – kończysz
połączenie bez ani jednego słowa natychmiast, gdy usłyszysz jego głos. Nie
odbierasz niezidentyfikowanych połączeń. W razie potrzeby zmieniasz numer
telefonu i dzielisz się nim tylko z najbardziej zaufanymi osobami. Nie wysyłasz
SMS-ów i nie dajesz się sprowokować do odpisywania na takowe. Powstrzymujesz
się od odsłuchiwania pozostawionych przez niego wiadomości głosowych i sama
takowych mu nie zostawiasz. Ustanowisz dla siebie nagrodę za każdą
nieodsłuchaną, nieprzeczytaną wiadomość od niego albo nieodebrany telefon.
7. Skończysz z wyszukiwaniem w googlu jego imienia i nazwiska.
8. Usuniesz z komputera i pendrivów wspólne zdjęcia i korespondencję
z nim.
9. Zablokujesz skrzynki pocztowe na maile przychodzące z jego
adresów. Nie będziesz pisać, a już z pewnością wysyłać długaśnych i
dramatycznych maili. W ogóle niczego do niego nie będziesz wysyłać. Nawet
jednozdaniowych maili. Nawet pustych kopert.
10. Usuwasz lub blokujesz swój profil na facebooku, goldenie, linkedinie,
zmieniasz profil na gg, skypie i wszędzie, gdzie on może Cię namierzyć albo
obserwować i gdzie Ty sama możesz mieć pokusę, żeby się przed nim wdzięczyć,
popisywać i prowokować albo podglądać jego profile i aktywności. A już
najsłabiej wygląda zmiana statusu na fb z „wolna” na „w związku” oraz
zamieszczanie zdjęć z romantycznych miejsc, gdzie rzekomo bywasz z nowym
partnerem. Strasznie czytelna prowokacja i żenada.
11. Za każdym razem, kiedy ręka będzie sama się wyciągała do telefonu,
żeby powiedzieć mu, że musi załatwić jakąś „pilną wspólną sprawę formalną”
natychmiast się ubierzesz i bez telefonu pójdziesz na długi spacer, do siłowni,
zaczniesz szorować piekarnik albo kosić trawnik (podwójna nagroda za każdy
niewysłany mail i każdy niewykonany telefon).
UWAGA – WYJĄTEK! Nie kasuj wiadomości, nagrań ani maili o
charakterze stalkingu/cyberstalkingu. Przydadzą się, jeśli jego namolność
zacznie być uporczywa i nosić znamiona osaczania. (No tak, ale skąd będziesz to
wiedzieć, skoro ich za moją radą nie przeczytasz? Spokojnie. Jestem pewna, że
zanim do tego dojdziesz, sporo z nich będziesz czytać i na poważnie analizować
:).
Wspólni znajomi, rodzina
12. Jeśli masz z nim wspólnych znajomych albo utrzymujecie kontakty z
tymi samymi członkami rodziny – uprzedź ich, że nie życzysz sobie uzyskiwać
żadnych informacji o nim, ani żeby jemu przekazywano jakiekolwiek wiadomości o
Tobie. Musisz im to wyraźnie i dobitnie powiedzieć. Wszelkie rozmówki na te
tematy ucinaj na wstępie. Jeśli to nie działa – zmień środowisko. Niech sobie
komentują jak chcą – to nie ich życie tylko Twoje.
I chociaż będziesz łaknąć wieści z tamtego świata, głównie tych
najlepszych (czyli tych najgorszych), to, uwierz mi, że nic Ci tak dobrze nie
zrobi, jak świadome odcięcie się od wszelkich źródeł tej wiedzy.
UWAGA! KAŻDA forma kontaktu z osobami pozostającymi w
jakiejkolwiek relacji z tym człowiekiem (a już w szczególności osoba jakkolwiek
od niego zależna zawodowo, finansowo, emocjonalnie, rodzinnie) jest
potencjalnie dla Ciebie destrukcyjna, a KAŻDA informacja z jego życia kradnie
Twoją energię na analizowanie jego sytuacji. Wiem, o czym mówię, bo popełniłam
błąd nadmiernie długo utrzymując relacje z kimś z otoczenia psychofaga. Prawda
jest jednak taka, że za pośrednictwem tych osób wpuszczasz do swojego życia
cząstkę tamtego chorego świata. Dopiero świadoma rezygnacja z tego typu
znajomości stawia kropkę nad „i” w temacie zero kontaktu.
13. Powiedz wszystkim bliskim i znajomym, że zerwałaś relację z tym
człowiekiem i pozwól im „patrzeć sobie na ręce”. Publiczna deklaracja zwiększa
szansę na powodzenie całej akcji.
Inne
14. Nie umawiasz się z nim na pożegnalne kolacje, spacery w rocznicę
waszego pierwszego spotkania albo niezobowiązujący seks.
15. Sama nie prosisz ani nie przyjmujesz jego ofert pomocy w przybiciu
gwoździa, przewiezieniu komódki, zawiezieniu psa do weterynarza. Z pewnością w
Twoim otoczeniu znajdzie się kilka osób, które mogą Ci z powodzeniem pomóc w
takich sytuacjach.
16. Nie dajesz się naciągać na jego „cudowną przemianę i nagłe
olśnienie” choćby miał Ci to zakomunikować w formie odśpiewanej pod oknem
serenady.
17. Gdy przychodzi niezapowiedziany (i oczywiście odpowiednio
rozdarty) – nie otwierasz drzwi. Gdy spotykasz go w miejscu publicznym –
ignorujesz i nie odpowiadasz na nawet pozornie przyjacielskie zaczepki, nie
nawiązujesz kontaktu wzrokowego. Oddalasz się z miejsca spotkania jak
najszybciej (czytaj: nie krążysz po tym samym centrum handlowym, bo a nuż
jeszcze raz się uda na niego wpaść).
18. Nie kusisz losu i nie chodzisz do „waszego” parku albo „waszego”
spożywczaka (w nienagannym makijażu i najwyższych szpilkach świata) i na „wasz”
basen (obowiązkowo w nowej opaleniźnie i zabójczym kostiumie).
19. Nie dajesz szans, nie robisz złudnych nadziei (ani jemu ani
sobie). Pozwalasz mu zniknąć ze swojego życia i próbujesz się skupić na sobie,
swoich potrzebach i własnej przyszłości.
20. Pamiętasz, że wszystko, co do Ciebie mówi, pisze albo wysyła
gołębiem pocztowym psychofag jest kłamstwem. Nawet drobne zawarte w jego
wypowiedziach elementy prawdy służą skonstruowaniu większego kłamstwa.
Na koniec dwie uwagi.
Dla osób, które nigdy nie miały do czynienia z łabędzim śpiewem
psychofaga, powyższa lista może wydawać się śmieszna. Jednak osobom, które
przeżyły ten obłęd albo właśnie tkwią w jego epicentrum, wiem to doskonale,
wcale nie jest do śmiechu.
Jeśli jesteś w epicentrum – przygotuj się na to, że będziesz się
potykać, łamać zasady, kombinować, naginać a potem pluć sobie w brodę z
wściekłości na swoją uległość, zależność emocjonalną i brak konsekwencji, ale
praktyka czyni mistrza i będziesz się podnosić, aż pewnego dnia wszystko
zrobisz jak trzeba (a nawet lepiej). Musisz tylko nagradzać siebie za
zwycięstwo w każdym z powyższych punktów i walić do przodu nie oglądając się
wstecz. Nie ma za czym. Lada moment sama to dostrzeżesz, choć dziś wydaje Ci
się, że zostawiasz za sobą cały świat. Nic podobnego. To tylko mały zalękniony
facecik ze zwichrowaną psychiką, który musi zniszczyć wszystko co się da, żeby
samemu poczuć się lepszym i ważniejszym. Jeśli mu się nie postawisz, znów zrobi Ci Armagedon i będziesz
musiała zaczynać wszystko od początku